Przejdź do treści

Ani żadnej rzeczy

Projekt okładki książki z 2015 „Ani żadnej rzeczy” autorstwa Sandry M. Borowiecky, wydawca: Szpalta (patrz logo tego wydawnictwa przez nas zaprojektowane). W 2017 roku powstała w naszym studio okładka drugiej części cyklu – "Która jego jest".

Ani żadnej rzeczyAni żadnej rzeczy

Druga część drugą częścią, ale pierwsza... To dopiero były emocje! Miała być odcięta ręka ściskająca medalion, a w tle zarys kopuły bazyliki Św. Piotra w Rzymie. 

Cyt.: Rozległo się obrzydliwe plaśnięcie. Zoja wstrzymała oddech widząc że pośród zgniecionych źdźbeł siana zbitych w kupę leży dłoń, wokół której lata mucha. Odcięta od reszty ciała na wysokości nadgarstka, sprawiała makabryczne wrażenie. Zewnętrzna strona nosiła ślady daleko posuniętego rozkładu. Zoja nachyliła się, żeby przyjrzeć się jej z bliska. Wychudzone i nienaturalnie powyginane palce tworzyły coś na kształt koszyka (...).

Mocna książka, mocna okładka. Powstaje kolejna wersja projektu, a ręka (zdjęcie ze stocka) jest wciąż zbyt sztuczna i nie pasuje do reszty. Co robić? Szukamy w wielu bankach zdjęć i wciąż nic. Rąk na stockach jest w nadmiarze, ale tej jednej, właściwej i pasującej. A to ręka zaciska się za mocno jak na trupi uścisk, a to nie zaciska wcale. A to za gruba, a to nie takie ujęcie, a to zła perspektywa, nie takie oświetlenie. Nie tworzy wyraźnego kształtu koszyka... Kolejne projekty odpadają. Przypomnijmy: projekt powstawał wtedy, gdy o AI nawet nam się nie śniło: zero ułatwień. Choć z ręką akurat nawet AI mogłaby sobie nie dać rady ;)...

odrzucone projekty

W zesztywniałą trupią dłoń – jeśli odpowiednią uda się znaleźć – trzeba będzie wmontować łańcuszek i chryzmon. Wszystkie te elementy powinny się ze sobą zgrać. Muszą wyglądać naturalnie, jak tylko naturalnie może wyglądać odcięta dłoń... Palce muszą być odpowiednio rozchylone, bo – zgodnie z treścią książki – dłoń odpowiednio spreparowano. Pani Sandra w jednym ze swoich maili pisze: „jeśli uznajemy dłoń za najważniejszy element, popracujmy nad tym, żeby nie wyglądała na wrzuconą tam jak rekwizyt”. Słusznie, tylko skąd wziąć TĘ jedyną w swoim rodzaju rękę? Nie ma innego wyjścia – w banku zdjęć jej nie znajdziemy – trzeba ją sobie „wyprodukować”.

Ustawiamy aparat na statywie, a ponieważ świeci akurat słońce, dłoń można ładnie „doświetlić”. Będzie wyraźny światłocień, więc „modelka” nie wyjdzie zbyt płaska. Dłoń leży na białej kartce. Lecą kolejne ujęcia: jedno, drugie, dwunaste... Trzeba zacisnąć palce, to znowu je rozchylić. Przekręcić dłoń raz w jedną, raz w drugą stronę. Sprawdzamy różne ułożenia palców, szukamy właściwego ujęcia… i jeszcze jednego, tego właściwie ułożonego stawu w przedramieniu, bo bez niego dłoń jest wciąż źle skręcona. Oglądamy w zespole wszystkie RAW-y, światło i perspektywę Wstawiamy roboczo zdjęcie dłoni do kompozycji okładki. Nie, nie, nie...

nieudane zdjęcia

Robimy kilkanaście kolejnych ujęć. Obiektyw trzeba ustawić niżej, zmienić głębię ostrości. Sprawdzamy. Jest! Mamy to! Po obrobieniu, ustawieniu kolorów, oszparowaniu, dorobieniu krwawego odcięcia i czerwonej plamy pod spodem, dłoń na okładce wyszła... czy aby nie makabrycznie? :)

obróbka zdjęcia w Photoshopie

Okładkę „Ani żadnej rzeczy” zaprojektowała Magda. Magdy nie ma już w Karandaszu, ale wspomnienie emocji związanych z pracą nad tą okładką przyprawiają Kasię i mnie o uśmiech. Nie ma to jak fantastyczna kreatywna zabawa. Wiecie, że nas to kręci? :P
A teraz ode mnie. Mimo że książka jest już dawno wydana, mnie wciąż skręca na jej widok. Na widok mojej biednej zakrwawionej ręki, a nie okładki oczywiście. To pisałam ja, Beata, której ręka służyła jako „modelka”.

Na koniec ciekawostka. Oto mięsko, które posłużyło w projekcie za krwawy przekrój poprzeczny mojego nadgarstka:

sztuka fotomontażu w Photoshopie

BKD